„Nie rób byle czego, już lepiej stój i patrz.”

Możesz…

Nowe budzi lęk. Zmiana często przeraża. To całkiem naturalne, bo potrzeba bezpieczeństwa i związanej z nim przewidywalności jest jedną z podstawowych potrzeb, które domagają się zaspokojenia od pierwszych sekund naszego życia.

Ostatnie dni przyniosły wiele nowego i zupełnie nieoczekiwanego. Nie byliśmy na to wszystko przygotowani. Czy to źle?

Myślę sobie, że ani źle ani dobrze. Po prostu tak też bywa, że kompletnie nie wiemy, co robić, choć bardzo chcielibyśmy wiedzieć. Chcielibyśmy być przygotowani na to, że szkołę zamknięto. Uczniowie zostali w domu i wszyscy zostaliśmy na różne sposoby wybici ze znanego schematu funkcjonowania.

I teraz trzeba się jakoś w tej sytuacji odnaleźć. Trzeba podjąć decyzję i jakiekolwiek działania… Trzeba się skonfrontować z zupełnie nową rzeczywistością…

A gdyby tak zobaczyć w tym wszystkim szansę?

Szansę na coś jakościowo lepszego?

Szansę na pozytywny obrót spraw?

Łatwo napisać! Wszyscy słyszeliśmy gdzieś, kiedyś, za górami, za lasami, że czasami jakiś człowiek traci świetnie płatną pracę, a potem – po okresie rozpaczy – wchodzi na nową, lepszą i bardziej satysfakcjonująca dla siebie drogę. Tak, to są te wszystkie historie z rodzaju: nie ma tego złego… …i z pewnością przytrafiają się raz na milion lat.
I z pewnością nie nam.

Co przytrafi się nam? Jak to wszystko się potoczy? Jak się skończy? Jak zrealizujemy materiał? Jak oni zdadzą egzaminy? Jak się tego nauczą? Jak?

Nie wiesz jak? Ja też nie wiem i mam takie poczucie, że jest nas więcej.

I dlatego proponuję, żeby przez chwilę w tym stanie pozostać. Wziąć spokojny i lekko wydłużony wdech, a z wydechem pomyśleć sobie „nie wiem, co robić”.

Tak, możesz nie wiedzieć. Możesz iść do lasu, z dala od ludzi i chodzić sobie w towarzystwie tej myśli. A może towarzyszy Ci też lęk? Dobrze, zauważ go. Lęk potrzebuje zostać zauważony. Stawiając kolejne kroki na leśnej ścieżce, poczuj, że się boisz, że czujesz się niepewnie, że może nie masz jeszcze pomysłu. JESZCZE nie masz. Tak jest na ten moment.

Ta zmiana może być szansą i okazją do kolejnej – jakościowej zmiany  w naszym życiu (lub jakimś jego obszarze). Może, ale nie musi. To Ty możesz nadać jej taki sens. Teraz, kiedy Twoi uczniowie są w domach. Kiedy nie są zbici w jedna „masę”, która nazywa się „IIIXYZ”, ale są pojedynczymi ludźmi i każdy z nich siedzi teraz w domu, a w odróżnieniu od szkolnych ławek i krzeseł, każdy z tych domów jest kompletnie inny. Może na kolejnym spacerze pomyślisz o nich? Jacy są? Czym Cię zaskoczyli? Kiedy najbardziej Cię złoszczą? Co robią wtedy? A co Ty robisz?

Nie myśl o tym, jak odpowiesz KOMUŚ na te pytania. Odpowiedz tylko SOBIE. Odłóż na bok podręcznik i pomyśl o swoim przedmiocie: co Cię w tej dziedzinie najbardziej kręci? O czym najchętniej i z entuzjazmem opowiedziałbyś innym ludziom? Czym lubisz się dzielić? Na czym chętnie zatrzymałbyś się dłużej, gdyby tylko było więcej czasu? Nie śpiesz się z odpowiedziami.

Odpowiedz tylko sobie.

Każda zmiana pociąga za sobą kolejną, ale potrzeba na nią miejsca. Potrzeba się zatrzymać. Bez oczekiwań, przewidywania i „wszystkowiedzącej” głowy.

To dobry moment: nie pędzisz od klasy do klasy. Nie stoisz przed rozwrzeszczaną grupą uczniów. Spróbuj odłożyć na chwilę automatycznego pilota. Wyjdź ze swojego dotychczasowego działania. Wyjdź na spacer do lasu. Albo do drugiego pokoju. Nie podejmuj przez chwilę działań ani decyzji. Bądź.

Bądź z tym wszystkim, co w sobie teraz nosisz.

„Nie rób byle czego, już lepiej stój i patrz”.

Marta

fot. shutterstock