Ministerstwo Edukacji Narodowej rozważa zwiększenie progu minimalnej wymaganej frekwencji na lekcjach, co ma być rozwiązaniem szkolnych problemów z nieobecnością dzieci i młodzieży w szkole. Jak podkreślała ministra Nowacka w rozmowie z TOK FM (18.11.2024), problem ten sygnalizują jej nauczyciele/nauczycielki, ,,dla których jest to pierwsza rzecz, na którą się żalą, że nie są w stanie prowadzić lekcji, jeżeli mają tak masowe nieobecności”.
Nie podjęto jeszcze ostatecznej decyzji, ministra stwierdziła, że “nie mamy jeszcze gotowego rozporządzenia”, musi porozmawiać ze związkami zawodowymi nauczycieli/ek oraz “zrobić poważne konsultacje”.
Mamy nadzieję, że konsultacje obejmować będą przede wszystkim głos osób uczących się, a także rodziców.
Co może być przyczyną niskiej frekwencji dzieci na lekcjach?
Z jakich powodów młodzi ludzie decydują nie iść do szkoły?
Dlaczego lepszym wyjściem, od wyjścia do szkoły, są wagary?
A co by było gdyby…
Wyobraźmy sobie, że przy rozwiązaniu problemu frekwencji… bierzemy pod uwagę przede wszystkim opinie i potrzeby (w tym biologiczne) oraz oczekiwania osób uczących się? Rewolucyjne? Być może… Idźmy dalej, gdyby tak zmniejszyć liczbę godzin lekcyjnych, ograniczyć liczbę przedmiotów i skutecznie przewietrzyć podstawy programowe, dostosowując je do wyzwań współczesności? Radykalne?
A gdyby praktykę dydaktyczno-wychowawczą oprzeć o obowiązujące prawo, relacje i współpracę, otwartą i szczerą komunikację? Przypomnijmy – ocena to motywacyjna informacja zwrotna służebna wobec procesu uczenia się (nie cyferka), szkoła jest miejscem przede wszystkim uczenia się, a nie sprawdzania czego osoba ucząca się nauczyła się w domu. Odważne?
A gdyby tak puścić te nadmiary kontroli, presji i przymusu i zastąpić je wzajemnym zaufaniem, empatią i troską? Oddać sobie i dzieciom czas na poszukiwanie, uczenie się na błędach, rozwijanie pasji i zainteresowań, budowanie trwałych i realnych więzi? Niemożliwe? Nie da się?
A gdyby do tego zaprzęgnąć aktualną wiedzę z zakresu biologii, neurobiologii oraz psychologii? A gdyby tak szkoła była miejscem spotkań, które wspiera? Gdyby mogła być naszą dobrą bazą i bezpieczną, demokratyczną bazą dobra, (do)wolności i sprawstwa? Utopijne?
Czy to wszystko razem, z dużym prawdopodobieństwem, mogłoby rozwiązać problem “nagminnych” nieobecności osób uczących się w szkole?
Czy pozytywny klimat szkoły może być jej głównym czynnikiem ochronnym i jednocześnie powodem, by chcieć tam iść i być?
#zdrowaszkoła#szkołajestnasza#dialog#diagnoza#wsparcie#edukacjatorelacja#dopaminalab#dobrabaza#bazadobra#odwagawprzywództwie#zdrowerelacje#prawaczłowieka#prawadzieci
