Od kilku dni wiemy (w związku z rankingiem Perspektyw 2023), dzięki ukończeniu których szkół nasze dzieci najpewniej osiągną najlepszy maturalny wynik i co za tym idzie oczywisty życiowy sukces.
W artykule opisującym i podsumowującym „Święto najlepszych liceów i techników 2023” moją szczególną uwagę zwróciły słowa prof. Roberta Zakrzewskiego: „Gratuluję wszystkim, którzy znaleźli się w tym rankingu, bo to jest ważne przedsięwzięcie. Rankingi to moment, żeby się zatrzymać, przeanalizować to, co się robi i jak się to robi, ocenić, co można robić lepiej, a co warto robić inaczej.”
Tak! Niech ranking Perspektyw 2023 będzie ostatnim rankingiem tego typu, momentem zatrzymania i analizy tego co się robi i jak się to robi (w jakim celu?) oraz oceny, co można robić lepiej, a co warto robić inaczej. Moim zdaniem, lepiej można i trzeba traktować w edukacji przepisy prawa (w tym w szczególności te odnoszące się do praw dzieci i praw uczniowskich) oraz nie warto podtrzymywać wśród uczniów i uczennic fałszywego przekonania, że dobre wyniki w testach są kluczem do kariery i szczęścia, nie warto także tworzyć bezsensownych rankingów szkół, w których „warto się uczyć”… (czy dobrze rozumiem, że w pozostałych nie warto?).
Najlepsza szkoła czyli jaka?
Według „Perspektyw” o tym czy dana szkoła jest „najlepsza” świadczą uczniowskie: sukcesy w olimpiadach – ich waga to 25 proc.; wyniki matury z przedmiotów obowiązkowych – 30 proc.; wyniki matury z przedmiotów dodatkowych – waga tych wyników przy tworzeniu rankingu to 45 proc.
Jestem mamą dwóch nastolatek pedagożką, edukatorką i terapeutką i według mnie o tym, czy dana szkoła jest po prostu dobra (to wystarczy) świadczy zupełnie coś innego. O wiele bardziej od tych wszystkich sukcesów i wyników interesuje mnie ilu/ile uczniów/uczennic tych szkół (z pierwszych miejsc rankingu) było/jest/będzie w terapii (bo nie wytrzymało/nie wytrzymuje/nie wytrzyma presji), ilu/ile doświadczyło epizodów depresyjnych lub lękowych, ilu/ile korzysta z korepetycji i dodatkowych kursów, ilu/ile (by sprostać wymaganiom) wspomaga się środkami psychoaktywnymi lub psychotropami a także jakość i standardy udzielanego przez te szkoły wsparcia we wszelkich nastoletnich kryzysach. A jeszcze bardziej interesuję mnie podejście danej szkoły do praworządności oraz to czy regulacje zawarte w jej statucie są zgodne z obowiązującym prawem.
Po pierwsze dlatego, że dobre, zgodne z prawem statuty szkół (jako instytucji publicznych) są według mnie jednym z bezdyskusyjnych i obowiązujących standardów w demokratycznym państwie prawa.
Po drugie (równorzędnie ważne) dobry, zgodny z prawem statut jest dla mnie wyznacznikiem dobrych relacji i zdrowej szkoły jako miejsca zorientowanego na człowieka (małego i dużego), w którym autentycznie jest możliwy wszechstronny rozwój i uczenie (się), w którym realizuje się założenia empatycznej edukacji na miarę XXI wieku (z troską o DOBROstan całej szkolnej społeczności), w którym dzieci i młodzież zawsze mogą liczyć na wsparcie – bez presji sukcesu i stresu, narzuconych odgórnie i wygórowanych oczekiwań dorosłych, przemocy i lęku.
Wyniki spontanicznego monitoringu i analizy statutów szkół z pięciu pierwszych miejsc rankingu, pozwalają bez specjalnego zdziwienia, stwierdzić, że w każdym z nich znajdują się zapisy niezgodne z prawem. W każdej „najlepszej” szkole, na przykład nieprawidłowo określa się kryteria oceny osiągnięć dydaktycznych ucznia/uczennicy (określanie wymagań w sposób niejednoznaczny, wymaganie na ocenę celującą (jako warunek konieczny) wiadomości i umiejętności, wykraczających poza podstawę programową lub warunkowanie oceny udziałem w konkursach, zawodach czy olimpiadach). W załączonych materiałach graficznych cytuję wybrane regulacje potwierdzające moją smutną tezę.
Moim celem jest zwrócenie uwagi na problem i jego skalę, refleksja (wreszcie!) oraz motywacja do podjęcia działań naprawczych i zmiany.
Czy szkoła, która posiada w statucie regulacje niezgodne z prawem na pewno jest najlepsza?
W jakim celu narzucamy młodym ludziom rygorystyczne zasady dotyczące wyglądu i ubioru w szkole?
Dlaczego rygorystyczne zasady co do wyglądu i ubioru dotyczą tylko osób uczniowskich? Dlaczego w statucie nie określa się w jaki sposób maja się ubierać i jak wyglądać nauczyciele i nauczycielki i jaką dopuszczalnie mogą nosić biżuterię?
Jak czuje się osoba, która jest stale kontrolowana i oceniana, za wszystko – od wyglądu i ubioru, aktywności (czyli zgłaszania się), pracy na lekcji, pracy w grupie, prac domowych, kartkówek, klasówek, testów, przez dodatkowe projekty, sposób spędzania czasu wolnego, po sprawdziany, zaangażowanie w działalność społeczną, zainteresowania…?
Dlaczego wciąż nie chcemy tego usłyszeć, kiedy młodzi ludzie komunikują nam o nadmiernym obciążeniu i przeciążeniu obowiązkami szkolnymi?
Dlaczego wciąż z taką łatwością przychodzi nam uzasadnianie tych wszystkich „obowiązań”, kar, zasad, reguł DOBREM dzieci i młodzieży?
Dlaczego wciąż z takim trudem przychodzi nam szanowanie praw i wolności dzieci?
Dlaczego wciąż tak bardzo (dla nas dorosłych) w szkole liczą się cyferki i papierki, ale tak często nie liczy się tu człowiek? W imię jakiego wyższego megadobra (bez konsekwencji, bezmyślnie, bezprawnie i bez serca) trenujemy, tresujemy, mierzymy i ważymy, punktujemy, równamy w szeregu, zniechęcamy do budowania autentycznych, dobrych i opartych na zaufaniu relacji, zmuszamy do bezrefleksyjnej pogoni za… ? ? ? Za czym?
Co czeka na mecie tego (o)presyjnego ultramaratonu z przeszkodami i pod przymusem? Szczęście, pełna tylko spektakularnych sukcesów przyszłość, spełnione marzenia, wielkie bogactwo?
I czy na pewno dla każdego, skoro przecież każdy ma biec tam w pocie czoła, na pohybel i na zatracenie? Czy koniecznie trzeba tam (i gdzie to jest?) być pierwszym?
…
To, dlaczego tak ważna jest dla mnie szkolna praworządność, w pełni oddają poniższe zdania ze statutów „najlepszych” szkół? Celem szkoły jest m.in. „zapewnienie realizacji prawa każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej do kształcenia się oraz prawa dzieci i młodzieży do wychowania i opieki, odpowiednich do wieku i osiągniętego rozwoju, zapewnienie wychowanie rozumiane jako wspieranie dziecka w rozwoju ku pełnej dojrzałości w sferze fizycznej, emocjonalnej, intelektualnej, duchowej i społecznej, wzmacniane i uzupełniane przez działania z zakresu profilaktyki problemów dzieci i młodzieży” (Art. 1. Ustawy Prawo Oświatowe).
Szkoła powinna pokazywać, że państwo demokratyczne działa w sposób przejrzysty (obywatele mają i znają swoje prawa, przedstawiciele władzy je respektują, władza jest rozliczana).
A uczy (niestety i na ogół) bezwolnego władzy posłuszeństwa i wykonywania jej poleceń nawet jeśli jest to z prawem sprzeczne czy wątpliwe etycznie. Temat praw uczniowskich i praw dzieci wydaje się być konsekwentnie marginalizowany. I niestety, największe konsekwencje takiego stanu rzeczy ponoszą osoby uczące się, dzieci i młodzież.
Statystycznie, w każdej klasie są średnio dwie osoby po próbie samobójczej a przynajmniej pięć ma na ciele blizny i ślady po samouszkodzeniach.. Sztuczna inteligencja zmienia świat.. Kryzys klimatyczny i migracyjny ma się coraz lepiej..
Tymczasem dorośli tworzą rankingi i wypełniają tabelki, ścigając się swoimi dziećmi…
Na koniec metodologię i sam ranking „Perspektyw” proponuję i polecam skonfrontować z lekturą trzech książek „Kim jesteśmy a kim moglibyśmy być” G. Huther’a i „Co z tą szkołą” J.Bauer’a i „Kryzys szkoły” J.Jull’a.
Na zachętę cytuję:
„Ogromna część absolwentów naszych szkół nie nabywa w nich żadnej z cech, które przygotowują człowieka do życia: wiary w siebie, wewnętrznej motywacji, solidnej wiedzy oraz kompetencji społecznych i emocjonalnych” (J.Bauer)
„Entuzjazm jest nawozem dla mózgu. Jednak coraz więcej ludzi i wspólnot ludzkich traci zapał, ponieważ w naszej kulturze stał się on cechą mało pożądaną. Nic dziwnego, że przestajemy radzić sobie z nasilającymi się kryzysami, a najważniejsze choroby naszych czasów to wewnętrzne wypalenie, depresja i demencja”. (G. Huther)
“Maturzyści w ciągu czterech kolejnych lat zapominają większość tego, czego się nauczyli. Nikt nie wie, komu służy ta strata czasu, jaką jest przygotowanie do matury, ale póki co wszyscy się tego trzymają.” (J.Jull)
“Wszystko, co mamy im (dzieciom) do powiedzenia na temat szkoły, to jak ważne jest w życiu dobre wykształcenie – i że bez niego nie mamy szansy na sukces. Tylko że to akurat jest jednym wielkim kłamstwem – i powinniśmy się wstydzić, że opowiadamy im takie banialuki.” (J.Jull)
“Większe kompetencje nauczycieli w budowaniu relacji przyniosłyby pożytek wszystkim. Dzieci mają wiele kompetencji, ale jednego nie można od nich wymagać: nie są w stanie brać na siebie odpowiedzialności za jakość kontaktów z dorosłymi.” (J.Jull)
Zdjęcia manifestu (napisanego przez młode osoby) pochodzą z publikacji „My dzieci mamy prawa” stworzonej przez CSW Kronika.
#praworządnaszkoła#zdrowaszkoła#prawadzieciprawamiczłowieka#szkołajestnasza#masztyleprawileichznasz#dobrystatut#dobrerelacje#szkolnydobrostan#prawauczniowskie#dzieciństwotoniewyścigi
Ania Dęboń Dopamina Lab